Zaznacz stronę

Laudato si’ społeczniku

22 lipca 2015

W maju Papież ogłosił encyklikę Laudato si (Pochwalony bądź), odwołując się do słów świętego Franciszka o siostrze Ziemi, co „nas żywi i chowa, wydaje różne owoce z barwnymi kwiatami i trawami”. Dzisiaj człowiek te siostrę nieodpowiedzialnie wykorzystuje i rabunkowo eksploatuje jej dobra, prowadząc ją ku zagładzie. Dlatego też, papież Franciszek tworzył nowy dekalog, dekalog…społecznej odpowiedzialności.

W encyklice znaleźć możemy wiele zdiagnozowanych problemów środowiska naturalnego, które narodziły się głównie z powodu drastycznych nadużyć. Nadużyć, których winowajcami nie są tylko globalne przedsiębiorstwa i rządy państw, ale każdy z nas  – dając istniejącemu paradygmatowi technokracji przyzwolenie na pęd postępu za wszelką cenę. A taki rozwój gospodarek przyczynia się do dewastacji ekosystemów, zanieczyszczenia środowiska i pauperyzacji społeczeństw. W encyklice czytamy, że zmiany innowacyjne mijają się z rozwojem społecznym i moralnym. Wspominał już o tym Jan Paweł II, który nawoływał do globalnego nawrócenia ekonomicznego, „zmian stylów życia, modeli produkcji i konsumpcji, utrwalonych struktur władzy, na których opierają się dziś społeczeństwa”. Papież Franciszek kolejno wylicza ekologiczne bolączki naszej planety – siostry: zmian klimatyczne, wyczerpania zasobów naturalnych, ginące gatunki zwierząt, niedostępność wody pitnej – która w niektórych zakątkach świata ulega prywatyzacji i tym samym podlega prawom rynku. Gani też  wielkie metropolie nie tylko za emisję spalin i hałasu, ale także za ograniczanie terenów zielonych zazwyczaj zarezerwowanych dla zamożnych w ich zamkniętych osiedlach mieszkaniowych. Papież ubolewa, że przez cyfryzacje ubożeje jakość relacji ludzkich, zastąpiona oszczędną komunikacją Internetową i izolacją człowieka od człowieka lub natury. Mowa jest również o nierówność, która „wpływa nie tylko na jednostki, ale także na całe kraje i zmusza do myślenia o etyce stosunków międzynarodowych. Istnieje bowiem prawdziwy „dług ekologiczny”, w szczególności między Północą a Południem, związany z mającym konsekwencje w dziedzinie ekologii brakiem równowagi handlowej oraz z nieproporcjonalnym wykorzystywaniem zasobów naturalnych, jakiego niektóre kraje dopuszczały się w dziejach”. Wybrzmiewa tu jak Naomi Klein w „Doktrynie Szoku”. Może dlatego Papież zaprosił pisarkę na konferencję klimatyczną, która miała miejsce początkiem lipca w Watykanie. Sama Klein przyznała, że choć jest żydowską feministką to encyklika Papieża do niej przemawia. Dodała także, że zaproszenie na spotkanie było aktem odwagi, bo „kiedy otwarcie wyrażamy pełne mocy prawdy, przysparzamy sobie potężnych wrogów, i jest to nieuniknione”. Dlatego kontrowersyjny, ze względu na swoje poglądy w wielu kwestiach światopoglądowych, Franciszek nie przestaje nadal zadziwiać – wchodząc tym razem w zatarg z możnymi tego świata, dla których rewizja istniejącego porządku społeczno-gospodarczego godzi w żywotne interesy. Papieski apel o globalnej nierówności i przemysłowej degradacji środowiska jest im zdecydowanie nie na rękę.

Zarówno Papież, jak i pisarka, podkreślają, że możemy się jeszcze ocalić. „Zmiana stylu życia może spowodować wywieranie zdrowej presji na tych, którzy sprawują władzę polityczną, gospodarczą i społeczną”. Dlatego zachęcają, by ruchy konsumenckie zrezygnowały zakupów niektórych produktów, zmuszając przedsiębiorstwa i państwa do restrukturyzacji produkcji, która dbałaby przy tym o społeczności lokalne i środowisko. Nakazują instytucjom politycznym odrzucić grzech zaniechania i tworzyć skuteczne prawo. Dosyć teoretyzowania na kolejnych panelach czy konwencjach  ekologicznych, bo każdy rok zwłoki to więcej do naprawienia. Papież przypomina wciąż aktualne słowa z Karty Ziemi „jak nigdy przedtem w historii, wspólne przeznaczenie zmusiło nas do szukania nowego początku […]. Niech nastanie czas pamiętany jako przebudzenie nowego szacunku do życia, mocnego postanowienia osiągnięcia równowagi, przyspieszenia walki o sprawiedliwość i pokój oraz radosnej celebracji życia”. Jaka szkoda, że światowa większość nie wyszła i najwyraźniej nie chce jeszcze opuścić fazy przebudzenia…