Zaznacz stronę

Stoliczku nakryj się

8 lutego 2016

Na świecie głoduje 800 milionów ludzi, a ponad 2 miliardy jest niedożywionych. Tymczasem około 1,3 miliarda ton żywności ląduje rocznie w koszu. Francja nakazała supermarketom przekazanie przeterminowanego pożywienia organizacjom charytatywnym.

Końcem zeszłego roku parlament francuski przyjął jednogłośnie ustawę zakazującą niszczenia lub wyrzucenia żywności przez duże supermarkety i producentów artykułów spożywczych. Mają być one przekazywane potrzebującym lub na paszę dla zwierząt. Wszystkie markety o powierzchni powyżej 400 metrów kwadratowych muszą zawrzeć odpowiednie umowy dotyczące przekazywanie żywności organizacjom charytatywnym. Sklepom, które tego nie zrobią lub będą niszczyć z premedytacją pożywienie, grozić będzie kara nawet do 75 tysięcy euro.

Mówimy o produktach, którym upłynął okres ważności spożycia lub handlu. Często są to towary uszkodzone, które choć są niezdatne do sprzedaży – to jak najbardziej do konsumpcji. Natomiast przeterminowane produkty to takie, których nieliczne parametry zmieniły się od momentu ich wyprodukowania, ale nie straciły odżywczej wartości. Co więcej, nowe francuskie prawo dotknie także etapu produkcji. Do tej pory źle skatalogowana paleta, opóźnienie w dostawie lub błędne oznaczenie produktów powodował ich zwrot do producenta. W przypadku towarów o krótkim terminie ważności, skutkowało to wyrzuceniem produktów. I tak, 700 000 ton jedzenia lądowała na śmietniku. Niestety, takie radzenie sobie z przeterminowaną lub uszkodzoną żywnością jest powszechną procedurą w krajach Zachodu. Co więcej, nagminną praktyką jest zamykanie śmieci na kłódkę, by nie były „grabione” przez potrzebujących. Niektórzy posuwają się nawet do zalewania odpadów wodą lub wybielaczem, by przypadkiem nikomu już nie posłużyły, bo utylizacja niesprzedanego jedzenia zdaje się być najłatwiejszym sposobem radzenia sobie z tym problemem.

W Polsce od 2013 roku przekazywanie przeterminowanego jedzenie nie jest opodatkowane, co zaowocowało współpracą wielu producentów i sprzedawców z Federację Polskich Banków Żywności. Stamtąd jedzenie jest dystrybuowane do hospicjów, stołówek środowiskowych, jadłodajni dla bezdomnych, najuboższych domostw. W ten sposób dokarmionych jest około 1,5 miliona Polaków. Ale jest jeszcze wiele ludzi, którym można pomóc. Główny Urząd Statystyczny podaje, że w 2014 r. w Polsce żyło ok. 2,8 mln osób w gospodarstwach domowych o wydatkach poniżej granicy ubóstwa skrajnego (tzn. poniżej minimum egzystencji). Szacuje się, że około 120 tys. dzieci przychodzi do szkoły głodne. Z drugiej zaś strony polska branża spożywcza wyrzuca około 6,6 milionów produktów rocznie. Trzeba również wziąć po uwagę, ile wody, energii, nawozów, benzyny, plastiku, papieru trzeba zużyć, aby wyprodukować i dostarczyć towar.

Powszechnemu marnotrawieniu jedzenia buntuje się ruch freeganów, który powstał w latach 90. Walczą z nadmiernym konsumpcjonizmem i bezsensowym wyrzucaniem jedzenia. Nurkują w śmieciach (dumpster diving) i wyławiają zdatne do spożycia produkty. I tak w Niemczech kosze na śmieci są dla nich otwarte, natomiast w Hiszpanii muszą się do nich dyskretnie zakraść. W Polsce czasami wyłamują kłodki, pozostawiając nowe, a dodatkowy klucz zabierają ze sobą. Jak sami głoszą, mają nadzieję, że kiedyś nie znajdą w śmieciowych kontenerach żadnej zdatnej żywności. A na chwilę obecną muszą kupować sokowirówki, bo znajdują kilogramy wyrzuconych owoców i warzyw – a to pewnie kiść winogrona się urwał, cytryna się zgniotła, a marchewka jest dwuznacznego kształtu. Zresztą w Niemczech powstała sieć sklepów „Nobody’s perfect”, które sprzedają dziwno-kształtne ziemniaki, za długie lub za krótkie ogórki i okrągłe gruszki. Takie produkty są tańsze, ale smakują identycznie, jak ich droższe i idealne w kształcie odpowiedniki. Również za naszą zachodnią granicą powstał portal internetowym Foodsharing.de, w którym można przekazać jedzenie. Przez ten portal zapraszasz do siebie obcych na obiad po tym jak się zorientujesz, że ugotowałeś za dużo makaronu. Gdy wyjeżdżasz na wakacje, przeprowadzasz się lub odziedziczysz spiżarnią pełną dóbr, ogłaszasz przez stronę możliwość przekazania jedzenia. I nic się nie marnuje.

Przypadek Francji jest wart naśladowania. Unia Europejska przygląda się nowemu prawodawstwu i może przeniesie go do innych krajów. Trzymam za to kciuki.