Zaznacz stronę

Coraz mniej bzykania…:-)

13 października 2015

90% wszystkich owoców, 4000 odmian warzyw, olej rzepakowy, kawa, migdały, bawełna i len. To nie jest portfolio międzynarodowej korporacji, ale produkty wytworzone dzięki zapylającej pracy pszczół. Pszczół, których jest coraz mniej.

Wiemy, że pszczoły są pracowite i dają ludziom zdrowy miód. Wiemy również, że kąsają i napastliwie starają się dobrać do naszych posiłków. Niewielu jednak wie, jak bardzo dużo im zawdzięczamy. Pszczoły zapylają aż 70% roślin uprawianych przez człowieka. Tak naprawdę, co trzecia spożywana łyżeczka pochodzi od bzyczących zapylaczy. Truskawki i dżemy, zioła i przyprawy, rzepak i olej, zboże i pieczywo. Oczywiście jest także i miód, wykorzystywany nie tylko do herbaty, ale także jako suplement odpornościowo- wzmacniających, medykament przyspieszające gojenie się ran i dodatek do kosmetyków pielęgnacyjnych. Wosk pszczeli służy do wytwarzania świec, pasty do butów i maści. W pszczelim biznesie należy uwzględnić także przemysł odzieżowy oparty na bawełnie i lnie. Ta lista zapylanych dóbr jest długa, a wszechstronność wpływu tych pracowitych owadów na nasze życie nieoceniona. Niestety, ta sielanka może ulec zachwianiu. Tylko w USA populacja pszczół zmniejszyła się o 42% w ciągu roku (do kwietnia 2015), a w Polsce z ponad 470 gatunków – zagrożonych jest aż 222. Szacuje się, że z każdą sekundą ginie w Polsce 105 pszczół. A zatem świat bez warzyw, owoców i produktów zbożowych stanie się naszą przyszłością? Niekoniecznie, choć w takim wypadku trzeba będzie zastosować zapylanie ręczne, co jest pracochłonne i drogie. Takie rozwiązanie istnieje już w górskim rejonie Chin – Hanyuanie, gdzie od dekady nie ma pszczół. Plantacja gruszek zapylana jest przy użyciu kurzych piór doczepionych do bambusowych łodyg. To dzięki nim nakłada się na pyłek żeński wcześniej zebrany pyłek męski. Ale czy można sobie wyobrazić wdrożenie takiego rozwiązania na większą skalę, bo w przypadku wyginięcia całej populacji pszczół – dotyczyłoby aż 2/3 upraw rolnych świata? Ludzka dieta byłaby zdecydowanie o wiele skromniejsza i droższa. Na dzień dzisiejszy wartość zapylania, czyli darmowej pracy pszczół, szacuje się na około 256 mld. euro.

Przyczyn wyginięcia pszczół jest kilka. Zmiany klimatyczne, choroby, niszczenie pasiek, topniejąca ilość terenów zielonych w miastach i chemizacja w rolnictwie. Dlatego też, Kongres w USA zdecydował o powstaniu stref uprawnych niestosujących pestycydów. Dotyczyć to będzie 76 substancji, które są zabójcze dla pszczoły miodnej. Greenpeace Polska przeprowadza właśnie po raz trzeci kampanię „zaadoptuj pszczołę”. Każdy może ‘wykupić’ owada za 2PLN, a zebrane pieniądze będą przeznaczone na kompleksowe badania kondycji polskich owadów. W poprzednich akcjach Greenpeace wybudował ponad 100 hoteli dla dzikich zapylaczy, a także odbudował populację pszczół w Przyczynie Dolnej. Coraz popularniejsze staje się umieszczanie uli na hotelowych i restauracyjnych dachach, co pozwala serwować śniadanie ze świeżo zebranym miodem – a tym samym dać dach nad głową miejskim zapylaczom.

Z drugiej strony, dużo się słyszy historii o sąsiedzkich konfliktach wywołanych bliskością pasieki. Podpalania i niszczenia uli zdarzają się nagminnie. I tak, zgodnie z decyzją sądu pan Mieczysław Jamroz z Małopolski musi zlikwidować przeszło połowę swoich pszczół, bo przeszkadzają one pobliskim gospodarzom. Pomimo że zlokalizowana są na terenie o tradycji pszczelarskiej i utrzymują zalecaną odległości do najbliższych domostw – to przeszkadzają one jednak właścicielom weekendowych domków letniskowych. Pan Mieczysław czuje się bezradny, bo musi zagazować przeszło 2 miliony pszczół…

W końcu przyszedł czas, kiedy to ludzie muszą zrewanżować się pszczołom. Powinniśmy przystosować nasze balkony i ogródki, żeby zapylacze odnalazły potrzebny tam nektar. Zaadoptować je. Nie korzystać z pestycydów, których substancje mogą być szkodliwe dla owadów. I pomyśleć o ich wkładzie w nasze życie oraz  w gospodarkę światową zanim ponownie machniemy w ich stronę gazetą.