Zaznacz stronę

Oni zasługują na dyskryminację pozytywną

13 września 2015

W Polsce nadal mamy do czynienia z nierównościami w sferze zatrudnienia. Odpowiedzią na taką dyskryminację powinna być też dyskryminacja – tyle że pozytywna.

Zauważyłam ostatnio w jednej restauracji sieciowej krzątającego się po kuchni chłopaka z zespołem Downa. Przypatrywałam się jego energicznej pracy, aż przyciągnęłam go wzrokiem. Uśmiechnął się do mnie szczerze. Zawstydzona, spuściłam głowę. Przyglądałam mu się, bo rzadko widuję osoby niepełnosprawne zatrudnione w lokalach usługowych. A przecież jest ich w wieku produkcyjnym około dwóch milionów w Polsce. W biurowcach powstają toalety, miejsce parkingowe i odpowiednie windy dla inwalidów, w których jednak brak samych zainteresowanych. Bo w ostatecznym rozrachunku pracodawcom łatwiej jest zapłacić na PFRON (składki musi zapłacić zatrudniający co najmniej 25 osób, w których nie ma 6% niepełnosprawnych) aniżeli ich przyjąć. Jak się można domyśleć, w ten sposób nie wydostaniemy inwalidów z izolacji społecznej i nie poprawimy ich warunków życia.

Polska została uznana za kraj połowicznie sprzyjającym integracji emigrantów według raportu MIPEX (Migrant Integration Policy Index). Zajęliśmy bowiem 20 miejsce (spośród 31 krajów UE i Ameryki Północnej) w kontekście mobilności cudzoziemców na rynku pracy, przeciwdziałaniu ich dyskryminacji, czy w upraszczaniu procedur dostępu do edukacji. Faktem jest,  że w korporacjach słychać obcokrajowców – są to jednak zazwyczaj młodzi ludzie, którzy zostali tutaj po Erasmusie lub tymczasowi ekspatrianci. Jest to pewnie niewielki odsetek z około 120 tys. wszystkich obcokrajowców w Polsce. A jak wiemy, niedługo przyjmiemy większą grupę uchodźców, której powinniśmy zagwarantować godne warunki życia i sprawną asymilacje w naszym kraju.

Bezrobotnych po 50 jest około pół miliona w Polsce. Oznacza to, że co 4 Polak z grupy 50+ szuka zatrudnienia. Niestety, ze względu na brak ofert pracy dla tej grupy wiekowej, kończy się to dla wielu całkowitym porzuceniem kariery zawodowej lub przejściem do szarej strefy. Nie mają oni prawa do korzystania z opieki medycznej, a wartość ich emerytur topnieje wraz z przedłużającym się okresem bezrobocia. W konsekwencji wiąże się to z wycofaniem pięćdziesięciolatków z aktywnego życia, utratą wiary w siebie i odliczaniem lat do emerytury. A przecież my też będziemy kiedyś po 50 i niekoniecznie z wygraną szóstką w Totka.

Co jakiś czas powraca temat dyskryminacji kobiet na stanowiskach zarządzających. Jak się okazuje, kobieta świetnie sobie radzi jako lider zespołu i ma szansę na ewentualny awans na stanowisko managera. I tym powinna się zadowolić. Pomimo że w korporacjach w przeważającej większości pracują  kobiety, to w zarządach tych firm zasiadają już głównie panowie. Powodów tego zjawiska jest kilka – od nieuchronnej absencji spowodowanej narodzinami dziecka poprzez brak chęci udziału w firmowych intrygach do niemożności przebicia się przez męskie kolesiostwo. I tak w koło Macieju, przed paniami szybko pojawia się szklany sufit.

Kiedy świat wydaje się być tak nierówny, to może trzeba mu przyjść z pomocą? Przecież istnieją narzędzia, które zrównoważyłby szanse i wyżłobiły szczelinę zmian w zabetonowanym statusie quo. Myślę tutaj o wprowadzeniu dyskryminacji pozytywnej, czyli o stworzeniu parytetów w dziedzinach, gdzie pewne grupy osób są niedoreprezentowane. Wiem, że takie rozwiązanie budzi kontrowersje i posiada wielu przeciwników. Jednak tymczasowe wdrożenie takiego parytetu doprowadziłoby do zmiany w sposobie myślenia samych pokrzywdzonych. Ludzie po pięćdziesiątce znajdujący nowe posady, większa reprezentacja kobiet w zarządach firm, niepełnosprawni utrzymujący się z pensji (a nie z renty) oraz cudzoziemcy z umową o pracę – byliby inspiracją dla tych niewierzących w swoje możliwości. Byłyby to pozytywne przykłady stające się bodźcem dla pozostałych w ich działaniu do wyjścia z izolacji, poprawy jakości egzystencji i rzeczywistego równouprawnienia.Wprowadzenie prawnych uregulowań byłoby długim procesem, choć UE już od jakiegoś czasu pracuje nad możliwością ustanowienia parytetówdla reprezentacji kobiet w zarządach firm i dla zatrudniania uchodźców. Nie musi być to zatem scenariusz z serii science – fiction, tym bardziej jeżeli dołączyliby do tego dobrowolnie przedsiębiorcy. Nie powinni oni czekać na wejście nowego prawa, ale już stawać się wiodącymi pionerami w aktywizacji zawodowej tych najczęściej pomijanych. Nie obracając się na dofinansowanie wynagrodzań, subwencje lub tanią siłę roboczą, ale z poczucia społecznej odpowiedzialności i wspólnotowości.